Pracę na lekkim samochodem terenowym, który miałby napęd na dwa koła oraz otwarte nadwozie, w razie nieprzychylnej aury przykrywane brezentowym dachem, rozpoczęły się już kilkanaście lat przed rozpoczęciem II wojny światowej. Pojazd zaprojektowany na bazie volkswagena garbusa miał oczywiście dobrze radzić sobie w terenie. W pojeździe zamontowano większe koła, a co za tym idzie uzyskano wyższy prześwit, który wynosił 29 cm. Samochód miał również wzmocnione resory, a jazdę po wertepach miały ułatwić kubełkowe siedzenia.
Za tylną klapą auta schowany został chłodzony powietrzem czterocylindrowy silnik bokser o poj. 985 cm sześc. i mocy 23 KM lub o poj. 1131 cm sześc. i mocy 25 KM znany z cywilnego garbusa. Przy masie własnej wynoszącej 725 kg i z czterema członkami załogi auto dobrze radziło sobie w terenie. Mogło pokonywać brody o głębokości 45 cm i wzniesienia wynoszące 40 procent. Średnie zużycie paliwa wynosiło 8 l/100 km. Czterobiegowa skrzynia pomagała rozpędzić auto do 80 km/h. W czasie wojny wyprodukowano niemal 50 tys. tych aut.
Dziś na allegro egzemplarz do samodzielnego złożenia kosztuje zaledwie 40 zł... Oczywiście, mowa o plastikowym modelu. Prawdziwy z czasów wojny kosztuje delikatnie mówiąc — dużo więcej. Jakiś czas temu na giełdzie klasyków został sprzedany volkswagen typ 166 schwimmwagen (amfibia) z 1944 roku, zbudowany w oparciu na modelu 82. Jego cena na aukcji w Berlinie osiągnęła aż 85 tys. euro.
woj
Komentarze (0)
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez